poniedziałek, 16 stycznia 2012

piątek, 13 stycznia 2012

lovey dovey kiss kiss

czwartek, 12 stycznia 2012





So strong need to feel somebody's breath combined with mine.

środa, 11 stycznia 2012

Nie rozumiem. Dlaczego w dzisiejszym świecie nie można po prostu być osobą wierzącą i dzielić się tym? Dlaczego jest się atakowanym ze względu na to? Dlaczego ludzie koniecznie chcą Ci zrobić na złość? Z jednej strony muszę bronić swojej wiary, a z drugiej sama prowokuję dyskusję, w których później słabnę, nie mam siły dalej walczyć.Opublikowałam coś co mieli moi znajomi (http://kwejk.pl/obrazek/814793), bo naprawdę fajna rzecz. I zabolało mnie, bo otrzymałam atak. Ale właśnie jak zaczęłam tu pisać.. Przypomniało mi się, że ja też niepotrzebnie się czegoś przyczepiłam. A z drugiej strony.. Zastanawia mnie, gdzie są Ci wszyscy ludzie, te osoby wierzące, czemu nie są mi pomocne, a mnie atakuje stado niewierzących. Bo chcę bronić swej wiary, a inni milczą. Ech. Strasznie gubię się teraz. Teraz, gdy myślałam, że wszystko mam poukładane. Ech.. Nie wiem, już nic. Nie wiem, gdzie mam iść, w którą stronę, z kim.. Kompletnie się zgubiłam, a myślałam, że jest tak dobrze..
I cóż. Może trochę historii?

Jestem po zakończeniu ponad 2,5 letniego związku. Dlaczego się skończyło? Bo czułam jak toksyczność mnie przenikała, jak niszczyło mnie to wszystko, jak potrzebowałam oddechu, którego już długo było mi brak. Powiedziałam więc w końcu DOŚĆ. I wręcz sama się przeraziłam, jak zobaczyłam na drugi dzień zmianę statusu mojego partnera na facebooku . (Ach, ten facebook.) Dobrze, że tego wieczoru szłam na imprezę, nie miałam możliwości za dużo myśleć. Pierwszy raz od dawien dawna, byłam 'single' na imprezie. Nie robiło mi to za wiele. Nie szukałam pocieszenia w nikim, choć miałam okazję. Już nikt mnie nie ograniczał. No ale moja beztroska co do tego co się stało, nie trwała długo. Po przesłuchaniu piosenki, której fragment miał gdzieś w opisie, poległam. Noo tak. Poległam, poddałam się, zatęskniłam. Bardzo zatęskniłam. I to doprowadziło do 3 tygodniowej zabawy w ciuciu-babkę. Bo człowiek przyzwyczajony do całowania, do posiadania kogoś zawsze blisko, do smsowania. I było brak. Ale jak tylko się do siebie zbliżyliśmy to już było tak samo jak kiedyś, od razu kłótnia. I na szczęście pojawił się on. Mój chłopak sprzed 4 lat. On skończył też niedawno 3 letni związek, więc podobne doświadczenie. Bardzo fajny chłopak, zawsze go za takiego uważałam. Idealnie. Było mi z nim idealnie. Wszystko zadziałało obustronnie, dawał mi wszystko czego było mi trzeba. Aż dziwnie mi było, że w tak wielu dziedzinach, robił wszystko co trzeba. Było pięknie, całe święta razem, Sylwester. Ale wraz z wolnym skończyło się moje szczęście. Jednak nie wyleczył się jeszcze ze swojej byłej, powiedział mi to, bardzo dobrze, nawet zrywa genialnie. I ja.. no cóż, zrobiło mi się przykro, że znowu dałam się wrobić w (so called) 'miłość'. Ale w końcu uczucia to uczucia, więc nie kłóciłam się o nic. Przytuliłam go i powiedziałam, że 'jeśli tam jest jego szczęście, to niech będzie szczęśliwy', bo dokładnie tak czułam. Życzę mu jak najlepiej, bo jest naprawdę fajny. Stwierdziłam, że może to tylko bardzo dobre relacje, które kiedyś mieliśmy i jakaś tęsknota za sobą sprawiły, że zabrnęliśmy za daleko. To dla mnie dobre wytłumaczenie wszystkiego, co się stało, w końcu obojgu nam mimo wszystko było w tym krótkim czasie (3 weeks) super dobrze, też to przyznał. I podzieliłam się z nim moim spostrzeżeniem, zgodził się. Nadal pozostałam 'cudowna', jak to mówi. ; )


A teraz.. teraz już nie wiem, czym jest miłość. Boję się facetów, bo nie chcę żadnemu pozwolić się zbliżać. Dlaczego? Bo chyba nie ufam sobie, bo ja bardzo łatwo się angażuję, a też nie chcę nikogo zranić. A więc z tym moim podwójnym byłym ustaliłam, ze utrzymujemy dobry kontakt, skoro już go odświeżyliśmy. Ten z długiego związku zrozumiał swoje błędy i też mamy dobry kontakt, on chce wrócić, ja nie. Za dużo tego było. A 4 lutego idę z kolegą na bal z zastrzeżeniem, że nie będzie to nic zobowiązującego. My friend told me not to kiss. I tak będzie. NIE MOGĘ SIĘ CAŁOWAĆ. A kto nie lubi się całować, to przecież takie przyjemne. I stąd wcześniejszy post. Mam ochotę na całowanie. Mam ochotę na usta. A ostatnio zauważyłam bardzo fajne usta i się nim przyglądam kiedy tylko mam okazję. A one nie są moje. One już do kogoś należą. A najgorsze, że wiem, że byłaby możliwość ich posmakować, to właśnie w nich mogłam się utopić po rozstaniu. Masakra. Ale to tylko chęć posmakowania, nic więcej się za tym nie kryje, tylko.. te usta naprawdę bardzo fajnie wyglądają.

Enough.

Miłego wieczoru.

wtorek, 7 czerwca 2011

onlimi.

hei!
jestem dziewczynką zagubioną w świecie miłości i szukającą w każdym człowieczku dobra.
dziewczynką? może jednak nie dziewczynką.
kobietą?
też mi nie pasuje to za bardzo.
ale terminu kobieta lubię używać. najczęściej chyba przy moim Lov, żeby pokazać mu jaka to dojrzała jestem.
po co to wszystko?
bo człowiek po prostu czasem ma za dużo myśli w głowie, które niewypowiedziane niszczą czasem.
a nie zawsze pora, żeby mówić.
albo nie ma do kogo.
dlatego tu, w porywie emocji i ich braku.
będę.

(;